Theatrical Release: 2018-06-08 DVD Release: 1970-01-01 Torrent Release: 06-01-2019 by user
Swarm:
0 Seeds & 0 Peers
Movie Genre:
Action, Crime
Runtime:
123 min.
Parental Rating:
Not Rated
Awards:
7 wins & 27 nominations.
Vote:
No votes yet.
DESCRIPTION
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
Są na świecie płyty, o których nie śniło się młodym klerykom...
Poprzednia płyta Leonarda Cohena, 'Ten New Songs" z 2001 roku, sprzedała się w Polsce w ilości prawie 150 tysięcy egzemplarzy! Po 3-letniej przerwie wokalista przygotował album utrzymany w dobrze znanych, spokojnych, refleksyjnych klimatach. Oprócz nowych utworów, na "Dear Heather" znajduje się także kompozycja koncertowa "Tennessee Waltz", country-westernowy przebój spopularyzowany przez Roy'a Acuffa, Cheta Atkinsa czy Patti Page. Całość wyprodukowana została przez Leanne Ungar, a Leonarda wokalnie wspierają Anjani Thomas i Sharon Robinson (współautorka albumu "Ten New Songs". Album zawiera prawdziwą niespodziankę dla polskich fanów. W podziękowaniu za ich wierność, Leonard Cohen zadedykował im jedną ze swoich litografii wraz z odręczną dedykacją. Jest ona dodawana do płyty Cohena zakupionej w sklepach muzycznych w Polsce. Dodajmy, że jest to precedens w skali światowej, artysta nigdy wcześniej nie wykonał takiego gestu w stosunku do swoich fanów. Już w pierwszym dniu sprzedaży album uzyskał status Złotej płyty, sprzedając się w ilości 20 tysięcy egzemplarzy.
Ja wiem, że Leonard Cohen jedną nogą jest już na tamtym świecie i cokolwiek wyda należałoby rozpatrywać w trochę innych kategoriach. Niestety Dear Heather ani nie ujmuje nastrojem ostatniej modlitwy, ani nawet nie wydaje się już tak cool jak wyluzowany powrót po latach Ten New Songs. Owszem, Cohen wciąż od niechcenia potrafi wyczarować "klimacik" – wymyślić wykwintną linię melodyczną, dodać do tego jakieś delikatne smyki, kilka chillująco-plażowych, lecz dostojnych tematów basu, wieczorny smooth-jazzowy saksofon i ładne kobiece chórki. Niby nic szczególnie trudnego, nic wyjątkowego, a jednak gość zgarnia za to niezłą kasę, trzaskając niczym stary cynik kolejne poematy z banalną muzyczną ilustracją. Ludzie na pewno posłuchają, bo Cohen dysponuje klasycznym, jedynym i niepowtarzalnym timbre oraz osobowością działającą jak magnes. Facet śpiewa o "that day they wounded New York", nadal brzmiąc jakby popijał sobie koktajl, luzując się w bujanym fotelu w altance z dwa pokolenia młodszą panną u boku. A idealnym odbiorcą będzie przyzwyczajony do ekskluzywnego życia emerytowany biznesmen, wypoczywający sobie w hamaku z najdroższym drinkiem w dłoni. Gdybym był spięty, zapewne uznałbym to za znaczący zjazd dla songwritera, który niegdyś perfekcyjnie operując w obrębie kilku akordów, jakiejś skromnej progresji, potrafił wyciskać łzy. Ale to właśnie wcale nie jest jeszcze kiszka, to całkiem cool jak na możliwości twórcze siedemdziesięcioletniego jegomościa. Wioska zaczyna się w momencie, kiedy melodeklamacje legendarnego barda groźnie zbliżają się do pozy romantycznego kochanka Michała Żebrowskiego. Dlatego wszystko fajnie, ale zostanę jednak przy debiucie czy innym Songs Of Love And Hate.
Michał Zagroba
1. Go No More A-Roving 3:40
2. Because Of 3:00
3. The Letters 4:44
4. Undertow 4:20
5. Morning Glory 3:28
6. On That Day 2:04
7. Villanelle For Our Time 5:55
8. There For You 4:36
9. Dear Heather 3:41
10. Nightingale 2:27
11. To A Teacher 2:32
12. The Faith 4:17